rozszerzanie diety u niemowląt karmionych sztucznie

Zdrowie ukochanego maluszka jest najważniejsze dla każdej mamy. Rodzice wprost oczekują, kiedy nadejdzie ten właściwy moment aby dać niemowlęciu pierwszą łyżeczkę zmiksowanego jabłuszka czy marchewki. Z aparatem fotograficznym w jednym ręku i łyżeczką w drugim, próbują uchwycić oraz uwiecznić minkę dzieciaczka, który po raz pierwszy w życiu próbuje czegoś innego niż mleczko.
Według obecnych standardów żywieniowych wprowadzanie pokarmów u niemowląt karmionych sztucznie następuje w tym samym momencie co u maleństw karmionych piersią. Sklepowe półki aż uginają się od obiadków, deserków, kaszek. Na każdym z produktów znajdziemy informację od którego miesiąca można podawać konkretne danie. Wśród asortymentu znajdziemy naprawdę przebogate menu np. rosołek z cielęcinką, pomidorki z łososiem, delikatny królik .Oczywiście, każdy rodzic wie , że przygodę z rozszerzaniem diety zaczynamy od wprowadzania pojedynczych składników, po czym należy odczekać parę dni, aby sprawdzić czy u maluszka nie pojawiły się objawy alergii lub nietolerancji pokarmowej. Najpierw parę łyżeczek ziemniaczka, a potem obserwujemy czy na skórze dziecka nie pojawiła się wysypka bądź śluzowate kupki. Jeśli nic z tych rzeczy się nie dzieje , kontynuujemy podawanie tego warzywka i po jakimś czasie np. po tygodniu, gdzie już mamy pewność ze produkt się „przyjął” próbujemy z czymś nowym. O ile podawanie warzyw czy mięska nie stanowi problemu ,to już w przypadku glutenu sprawa nie wygląda tak łatwo.Wcześniejsze standardy żywieniowe zalecały aby gluten czyli białko zawarte w zbożach podawać bliżej ukończenia przez dziecko roczku. Obawiano się, że wcześniejsza ekspozycja na białko jest powodem choroby celiakii czyli całkowitej nietolerancji glutenu przez układ pokarmowy człowieka. W tej chwili naukowcy twierdzą, że w pierwszym roku dziecka istnieje tzw „okno tolerancji” , w którym to można bezpiecznie zacząć podawać np. kaszki zbożowe. Wiele kontrowersji wzbudza też podawania jajek. Młode matki spotykają się z różnymi opiniami.Jedni ludzie twierdzą, że wpierw należy podawać dziecku co jakiś czas samo białko,drudzy że jednak żółtko a jeszcze inni ,że od razu całe jajko.
Ryby uważane są za silny alergen ale obecnie dosyć szybko można je zacząć podawać bo bodajże po 5, 6 miesiącu życia. Jeśli chodzi o soczki owocowe, to producenci tychże smakołyków sugerują podawanie ich dzieciom , które ukończyły już czwarty miesiąc życia. Obecnie każda mama wie, że niemowlę powinno być pojone tylko i wyłącznie wodą (najlepiej specjalną z opinią Instytutu Matki i Dziecka) oraz, że soczki zawierają mnóstwo cukru i są kaloryczne.Przewiduje się ,że maleństwo może w ciągu dnia zjeść 190 gr owoców ( w to wliczone są soki). Im bliżej roczku tym bardziej się głowimy co by tu jeszcze podać naszemu dzidziusiowi, który coraz chętniej zagląda do „dorosłego” talerza. Wiadomo serki słodzone to syf , paróweczka to jeszcze większy syf, jogurcik tylko naturalny i uwaga….po 10 miesiącu i to tylko na spróbowanie, ponieważ zawiera mleko krowie. Można zwariować, prawda?Najlepiej kierować się własnym rozumem i instynktem w który wyposażyła nas Matka Natura.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here