Zdrowie na talerzu niemowlaka - czy to w ogóle możliwe?

Jak każdy rodzic, na pewno chcesz dla swojego maleństwa jak najlepiej. Dbasz o to, by potomek nie był głodny, był zawsze czysty, miał dobre warunki do snu i odpoczynku, nie mniej ważne są wygodne, najlepiej z naturalnych tkanin ubranka – nie tylko te do snu. A co z jedzeniem?
Coraz częściej słyszy się głosy na temat skutków spożywania żywności wysoko przetworzonej. Coraz młodsi ludzie chorują, nierzadko na choroby przewlekłe, stając tym samym przed koniecznością zażywania na stałe leków. Co także nie jest bez znaczenia dla kondycji naszego organizmu.
Tylko jak uciec od przetworzonej żywności? Nie sposób w mieszkaniu w bloku, w większym, czy nawet mniejszym mieście, uprawiać ogródek, który stanie się źródłem naturalnych i ekologicznych produktów. Jakkolwiek podstawowe zioła i mniej wymagające warzywa coraz chętniej uprawiamy w tzw. „miejskich” czy „balkonowych” ogródkach. W miarę dostępności miejsca, zasobów finansowych – które, co warto podkreślić, są niewielkie – i czasu warto jest przynajmniej spróbować. Zioła, kiełki, papryka, pomidory, rzodkiewka, sałata. To wszystko naprawdę możemy uprawiać na własnym „kwadracie”. Satysfakcja z własnej uprawy, możliwość obserwowania wzrostu rośliny, a później owocowania i lądowania na talerzu są nieocenione.

Bardzo ważną kwestią jeśli chodzi o dietę, zwłaszcza dietę najmłodszych, jest cukier. Pediatrzy, ale też i dziennikarze oraz coraz bardziej świadomi rodzice krzyczą zewsząd, że cukier, to biała śmierć, a znajduje się on niemalże we wszystkim. Dlatego tak ważne jest czytanie składów na opakowaniach produktów żywnościowych, które kupujemy. Nie łudźmy się, że w produktach przeznaczonych dla naszych pociech go nie znajdziemy, bo jest szalenie niezdrowy i źle wpływa na dopiero kształtujący się dziecięcy organizm. My to wiemy, producenci tej żywności najpewniej też. Tylko co z tego, skoro to dla nich praca i liczy się czysty zarobek, a nie zdrowie cudzych dzieci.
Cukier uzależnia, stąd ta powszechna praktyka dosładzania wszystkiego.

Pamiętajmy, że już od najmłodszych lat kształtujemy nawyki żywieniowe naszych dzieci. Niemowlę nie zna jeszcze smaków, to my, rodzice, dopiero mu je wprowadzamy. Lepiej poznać go ze smakiem owoców, warzyw, naturalnej wody mineralnej czy chrupek, słodkich żelków i mocno dosładzanych napojów?

Pierwsze posiłki niemowlaka niekiedy są zmorą dla rodziców. A wystarczy zrobić to trochę z głową, aby i dziecko miało z tego frajdę i rodzic nie czuł, że spełnia przykry obowiązek, bo dziecko jeść przecież musi, a potem zostaje ten okropny bałagan w całej kuchni. Wcale tak być nie musi.
Można dziecku dawać do jedzenia, o ile nie ma żadnych alergii pokarmowych, gotowane jajko, brokuł, kalafior, marchewkę, buraka. Miękkie warzywo nie sprawi dziecku trudności, może jeść je samodzielnie, poznawać przy tym zmysłem dotyku spożywane produkty. Czuje zapach warzywa czy owocu.
Gotowanych produktów podawanych dziecku wcale nie trzeba dosalać. Z solą rzecz ma się zupełnie podobnie jak z cukrem. W nadmiarze też sieje niezłe spustoszenie w organizmie, a przecież dziecko nieznające jej smaku, wcale nie będzie krzywiło się na smak nieposolonego brokuła, bo nie wie jeszcze, że on mógłby smakować inaczej.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here